Twoja własna gra Wiki
Advertisement

TYLKO LUDZIE W WIEKU +18!


Drzwi do pokoju bez klamek się otworzyły, wszedł człowiek z oddziału antyterrorystycznego.

-Dzieńdobry.

Postać w kącie poruszyła się, i powiedziała:

-Noooo....cześśćć.

Człowiek spojrzał na postać, i dał jej pistolet.

-Wiem kim jesteś. Psychopata który zabił miliardy osób. Potrzebujemy twojej pomocy. Pseudomilitarna grupa terrorystyczna, Szarmia grozi nam że zniszczy świat i obejmie nad nim władzę. Ryzykować nie można, a ja nie znam nikogo, kto zabija bez oporu i nie ma wyrzutów sumienia za wyjątkiem ciebie. Musisz ruszać do parku, dzisiaj kilku nowych członków tej grupy chce zlikwidować pewnego biznesmena który ma wpływy w ich szykach, i planuje rozwiązać Szarmię, a także chcą podłożyć bombę w sklepie. Musisz ich pokonać, będę w kontakcie.

Postać wzięła pistolet, i wyskoczyła przez okno. Tego dnia w parku spotkało się dwóch mężczyzn, jeden z nich był ubrany w czarną bluzę z kapturem i trzymał za nogę człowieka w garniturze. Drugi miał niebieskie spodnie na szelkach, trzymał wiatrówkę, i był bardzo chudy.

-Te, Grzecho. Co zrobimy z tym w garniturze?- spytał pierwszy.

-No właśnie nam szef powiedział że mamy go utopić.- odparł drugi.

W tym momencie do parku wszedł Chirurg - morderca któremu dano szansę na ocalenie świata. Trzymał pistolet. Zauważyli go mężczyźni, pierwszy krzyknął:

-Ty, wynocha bo kosa w żebra!

Chirurg odowiedział:

-Bardzo chętnie.

Chirurg skoczył mężczyźnie w kapturze na plecy, wyjął nóż kuchenny z kieszeni, i wbił mu go w ciemię. Ten tylko kwiknął, i padł. Drugi mężczyzna podskoczył z przerażenia, załadował wiatrówkę i strzelił. Chirurg zasłonił się ciałem kolesia w kapturze, po czym pchnął je na uzbrojonego rzezimieszka. Ten zwymiotował, i wybełkotał:

-Nie zabijaj mnie, jestem niewinny.

Morderca strzelił w twarz kolesia, kawałki mózgu i skóry oraz krwi rozbryzgały się po alejce i pobliskim dębie. Mężczyzna w garniturze wstał z ziemi, i krzyknął:

-NIE ZABIJAJ! NIE ZABIJAJ!

Niestety, zza drzewa wybiegł grubas w swetrze, złapał biznesmena i skręcił mu kark.

-Już po nim, teraz do sklepu i wracamy do domów, panowie.- rzekł grubas. Zza drzew i krzewów wyszli mężczyźni w dresach i łachmanach, każdy uzbrojony w broń palną.

-To nie koniec, został ten pe*ał z kosą!- krzyknął jeden z nich.

Wszyscy zaczęli strzelać, Chirurg schował się za drzewem. Jeden z oprychów podbiegł do niego, a morderca złapał go za szyję, wziął jego wiatrówkę, oraz krzyknął:

-Dooobra, słuuuchaać mnie! Albo dajecie spokój aaaalbo on umrzeeee!

-Niech zdycha, poza tym podkradał mi z portfela!- krzyknął grubas.

-P-proszę, Edek! P-pomóż mi!- ryknął zachrypniętym głosem zakładnik. Chirurg wyszedł zza drzewa i strzelił kilka razy w najbliższego oponenta. Trafił go w oko, co spowodowało ryk i strugę krwi.

Advertisement